-

Pointblack : bereznicki.pl

Dziś premiera płyty Mohacz -- 20.12.21

Przyspieszony kurs chirurgii mózgu to jak wielu pamięta, utwór mało znanego na Świecie i bardzo popularnego w Polsce, zespołu z Walii, o nazwie Budgie. Wszyscy pamiętają jak wyglądało radio lat 70. i 80. i co tam serwowano. Zachodnia muzyka rozrywkowa i polskie kabarety to była kwintesencja programu III. Swoisty wentyl bezpieczeństwa, ostoja wolności i takie tam. Nie da się ukryć, że tylko tam można było posłuchać Pink Floyd, Yes czy King Crimson. Chyba że ktoś przywiózł jakieś płyty czy kasety zza żelaznej kurtyny. Jednak gusta kształtowało Polskie Radio Państwowe, najpierw gierkowskie, a potem jaruzelskie. To się niewiele zmieniło do dzisiaj (nie licząc krótkich przerw), bo myślę, że niedługo wróci. Dzisiejsi 50,60 i 70. latkowie daliby się pokroić za swoje sentymenty. To jest niezły miszmasz, bo dla takiego słuchacza zespół Budgie (notabene bardzo go lubię) to ranga Led Zeppelin czy Black Sabbath, a utwór Brothers In Arms Dire Straits to w zasadzie największy utwór w historii Świata ;-) Da się? Da się. Jak mówi główny bohater serialu Mad Men: nostalgia to najlepszy wytrych sprzedażowy (czy coś w ten deseń). Notkę zacząłem od Crash Course In Brain Surgery, bo on obrazuje drugi filar współczesnego marketingu: połączenie brudu, brzydoty, chrapliwości, nihilizmu i szoku (nie umiem tego nazwać jednym słowem). Pół biedy, gdy ten zabieg jest oparty na jakimś rodzaju autentyzmu. Gorzej gdy to jest słabe naśladownictwo albo poza. O lokalnym wymiarze tego zjawiska nie chce mi się nawet mówić.

Z tych dwóch elementów mogę odwołać się tylko do pierwszego, czyli do nostalgii. Muzyka na płycie Mohacz to całkowicie wolna i autorska interpretacja 6 rozdziałów komiksu Święte Królestwo, stworzona wg koncepcji łączenia obrazu z muzyką. To moja jedyna tego typu, pełnowymiarowa płyta. Maczek czy Nowe miasto to po prostu piosenki, najwyżej podchodzące pod concept album. Mohacz to, w mojej ocenie, rzecz zaskakująca i nieoczekiwana. Po pierwsze sam pomysł ścieżki dźwiękowej nie do filmu, a do komiksu, po drugie stylistyka. Mamy tu odwołanie głównie do progresywnego rocka lat 70, ale też south rocka, jazz rocka, hard rocka itd. Brzmienia głównie gitarowe, od akustycznych do długich przesterów i ciężkich riffów. Jak ktoś lubi Allman Brothers Band, King Crimson, Black Sabbath czy Pink Floyd to będzie miał czego posłuchać. Jest nostalgia? Jest. Z brudem będzie gorzej, bo zastąpiłem go koroną Świętego Stefana na czystym, białym i czerwonym tle (barwy Andegawenów). Do tego tytuły, które powodują, że tej płyty nigdy nie usłyszycie w radiu. Korona oczywiście załatwia sprawę, ale takie słowa jak "królewski", "święte", "papież" czy "gloria mundi" nie pasują do rockowej płyty, bo nawet nie podchodzą pod gatunek fantasy. Jak widać wymykanie się konwencjom i proponowanie czegoś, czego nie da się zaszufladkować, nie pasuje... Trzeba grać i tworzyć w ustalonych ramach, by tzw. krytyka wiedziała jak się za to zabrać.

Jak zwykle liczę na Państwa, bo wg mnie liczy się tylko zdanie twórcy i odbiorcy. Tylko. Po paru latach mamy zremasterowany dźwięk, nowe opakowanie i muszę przyznać, że nic bym już nie zmienił. Album brzmi nadal spójnie (mimo eklektyzmu) i świeżo.

Zainteresowanych zapraszam, bo w sieci są tylko 2 z 6 utworów:

https://sklep.bereznicki.pl/produkt/inny-mohacz-cd/

Tomasz Bereźnicki

 



tagi: komiks  święte królestwo  muzyka  mohacz 

Pointblack
20 grudnia 2021 13:08
1     499    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:


zaloguj się by móc komentować