Stanisław Skalski
Kolejny obraz na desce (m.in. po generałach, Maczku i Pattonie). Nasz as lotnictwa. Walczył we wrześniu w Polsce, potem we Francji, a nastepnie w Anglii, Afryce, na Malcie i znów na kontynencie. W 1947 roku wrócił do Polski i został skazany na kare śmierci. Po 1956 roku został zrehabilitowany. Piszę z pamięci, bo tzw. sztuczna (nie)inteligencja napisała mi, że walczył w Dywizjonie 303, gdzie odniósł 22 zwycięstwa (sic!).
Wciąż zastanawiam się co brac na targi do Ojrzanowa. Duże obrazy zostawię i wezmę raczej tylko nowości. Przypominam, że do końca czerwca obniżyłem cenę książki o gitarzystach.
https://sklep.bereznicki.pl/produkt/stanislaw-skalski-1943/
Zamach 3:
https://sklep.bereznicki.pl/produkt/zamach-3-gitarzysci/
Tomasz Bereźnicki
tagi: ii wojna światowa raf zamach 3 mustang stanisław skalski spitfire hurricane as lotnictwa
![]() |
Pointblack |
27 czerwca 2025 11:20 |
Komentarze:
![]() |
Magazynier @Pointblack |
27 czerwca 2025 12:03 |
PLUS!
Za wiki: "Oficjalnie zaliczono mu zestrzelenie 18 i 11/12 samolotów oraz 2 prawdopodobnie" Urodzony w Kodymnie w pobliżu Odessy. Od 1918 rodzina w Dubnie, obecnie Ukraina, historyczna posiadłość Ostrogskich, gdzie założyli oni giełdę (handel wołowiną i czerwcem).
Dalej wiki: "Odbył przeszkolenie myśliwskie w Wyższej Szkole Pilotażu w Grudziądzu, które ukończył w 1938. Służył w stopniu kaprala podchorążego (w tym czasie trzykrotnie był karany sankcją aresztu: 14 dni za obrazę przełożonego, 7 dni za celowe, zbyt późne otwarcie spadochronu, 3 dni za zamiar uczestnictwa w wojnie przeciw Japonii po stronie Chin). Na stopień podporucznika został mianowany ze starszeństwem z 1 października 1938 i 67. lokatą w korpusie oficerów lotnictwa, grupa liniowa... Gdy wybuchła II wojna światowa służył w 142 eskadrze myśliwskiej III/4 dywizjonu myśliwskiego w Toruniu. Latał standardowym polskim myśliwcem PZL P.11c. Już 1 września brał udział w ataku na samolot rozpoznawczy Henschel Hs 126 zakończonym zestrzeleniem niemieckiej maszyny, które zaliczono Marianowi Pisarkowi. Skalski wylądował obok zestrzelonego samolotu, opatrzył załogę i pomógł umieścić ją w szpitalu, chroniąc ją przed linczem tłumu – było to wyjątkowe zachowanie, nawiązujące do rycerskich tradycji z początków lotnictwa myśliwskiego, niespotykane podczas II w św. Pierwsze zestrzelenia Skalski uzyskał 2 września (2 bombowce Dornier Do 17). 3 września zestrzelił zespołowo samolot Hs 126 i samodzielnie drugi, a 4 września bombowiec Junkers Ju 87. Łącznie w ciągu pierwszego tygodnia wojny strącił 5 niemieckich samolotów, to rekord kampanii wrześniowej."
Miał odebrać francuskie latające groby w Rumunii, które tam nie dojechały. Uciekł z Rumunii na statku. Dostał się do Francji.
Cyrk Skalskiego z Bitwy o Anglię jest bardziej znany i osiągnięcia z tego czasu (dywizjon 302, został w końcu zestrzelony i odbywał rekonawalenscencję po oparzeniach w płonącym Hurricane). A potem loty nad kontynentem (dyw. 306). Potem Afryka Północna (Cyrk
Skalskiego). Po wojnie szkolił Amerykanów.
Wrócił do Polski w 1948. Aresztowany, dostał się w łapy Różańskiego i Humera. Dostał czapę. Przez rok czekał na KS. Bierut zamienił ją na dożywocie. Ułaskawiony w 1956. Po 1991 aktywny w polityce (Przymierze Samoobrona). Zmarł 12 listopadada 2004.
Cześć jego pamięci!
![]() |
Magazynier @Pointblack |
27 czerwca 2025 12:04 |
22 zestrzelenia według jego własnych słów. Było chyba więcej.
![]() |
Pointblack @Magazynier 27 czerwca 2025 12:03 |
27 czerwca 2025 13:19 |
Woły i czerwiec. Kwintesencja polskości. ;-)
![]() |
Magazynier @Pointblack 27 czerwca 2025 13:19 |
27 czerwca 2025 15:55 |
W XVII w. Do ówczesnej polskości można dopisać zboże, konie i metalurgia. Od XIX zboże, konie, parowozy i wojowanie z zaborcami. W XX doszedł węgiel i Ewangelia (św. JPII), konie tylko do 1939.
![]() |
Pointblack @Magazynier 27 czerwca 2025 15:55 |
27 czerwca 2025 20:14 |
A teraz? Chyba tylko Wałęsa został. ;-)
![]() |
Magazynier @Pointblack 27 czerwca 2025 20:14 |
27 czerwca 2025 20:54 |
:))) Ale może to nie jest już śmieszne ... Teraz jest szansa że to będzie ... Trump.
![]() |
Pointblack @Magazynier 27 czerwca 2025 20:54 |
27 czerwca 2025 21:58 |
Nie, teraz będzie sztuka przez duże S. ;-)))
![]() |
ddam @Pointblack |
28 czerwca 2025 09:00 |
O Skalskim
https://www.anthill.com.pl/wp-content/uploads/2021/05/Skalski_sklad_dd_DRUK-1-skompresowany.pdf
ale warto poszukac i poczytać o innych z rodziny Skalskich: ks. Teofil Skalski (stryjeczny brat Antoniego) i ks. Antoni Skalski (stryj Stanisława), którzy m.in. przeszli przez wiezienia NKWD
![]() |
Magazynier @Pointblack 27 czerwca 2025 21:58 |
28 czerwca 2025 10:27 |
Strach się bać.
![]() |
Maginiu @Pointblack |
28 czerwca 2025 16:58 |
Taki daleki, przyłatany wujek Andrzej Dodacki siedzaiał przez pewien czas w celi śmierci razem z płk. Stanisławem Skalskim, w więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie. Była tam spora rotacja, w celi było czasem kilkanaście osób, a wyroki przecież wykonywano. Skalski był oskarżony o szpiegostwo, wujek też. Po powrocie z obozu jenieckiego, brał udział w rozprowadzaniu zaległego żołdu dla żołnierzy AK, który rząd lońdyński przesyłał nielegalnie do kraju (w czasie okupacji był szefem tajnej rusznikarni, w Powstaniu Warszawskim zlokalizowanej na Mokotowie). Ktoś go zakapował i dostał wyrok smierci.
Wyrok zamieniono - tak jak Skalskiemu - na dożywocie, siedział we Wtonkach, wyszedł w 1956 roku.
Pewnego razu jakoś otworzył sie na wspomnienia z tego okresu. Utkwiła mi w pamięci jedna historia. W celi siedział z nimi młody podoficer AK, był duszą towarzystwa, bardzo aktywny, grał w szachy (zrobionymi z chleba), wykonywał fizyczne ćwiczenia, był przz wszystkich bardzo lubiany. Więźniów - już nie wracali - wywoływano najczęściej bardzo rano, czasemm o tzreciej, czwartej rano. Była wtedy kompletna cisza. I w tej ciszy, po jakimś czasie, można było usłuszeć daleki , głuchy odgłos - więźniowe sądzili, że to jest odgłos strzału podczas wykonywania wyroku. Ale pewni nie byli. Teraz już wiemy, że na Rakowieckiej wyrok często wykonywano bez ostrzeżenia, podczas przemarszu więziennym korytarzem, gdzieś głęboko , w piwnicach, strzałem w tył głowy. W tej niepewności, ten chłopak zaproponował, że jeśli on zostanie wywołany do opuszczenia celi, to gdy bedzie już pewny, że nadchodzi jego ostatnia chwila, krzyknie ile będzie miał sił. I rzeczywiście - po kilkunastu dniach wywłano go z celi, jeszcze przed świtem. Gdy czekali w napięciu, wpierw usłyszeli ten daleki głuchy odgłos, potem ledwo słyszalny okrzyk i... powtórny strzał. Widać, zorintował się co się dzieje, uchylił się, krzyknął, dopiero drugi strzał go dosięgnął.
Płk. Skalski pod koniec życia był samotny i pozostawiony bez państwowej opieki na pastwę przypadkowych opiekunów. Już nie pamietam szczegółów, pisała o tym jakas gazeta, został oszukany i okradziony (był kolekcjonerem dzieł sztuki), trafił do zakładu opieki społecznej ze śladami pobicia, zmarł samotnie.
Mojemu przyłatanemu wujkowi, po przeżyciach w obozie jenieckim i komunistycznych więzieniach, pozostały pewne charakterystyczne przyzwuczajenia. Każdy stary gwóźdź wyciągnięty z deski, był wyprostwany młotkiem na kowadełku i odłozony do odpowiedniego słoika. Każda kartka papieru, nawet ta zapisana już jednostronnie, była odłożona na ospowiedni stodik i potem wykorzystana. Itd. Itd. Opowiadał mi, że w obozie jenieckim robili takie mikro piecyki z puszki po konserwach, był tam malutki metalowy wiatraczek, napędzany korbką i gumką z majtek, na tym piecyku, wykorzystując wypalone pudełko zapałek, potrafili zagotować pół litra wody.
To pokolenie już wymarło...